Relacja z Bogiem musi być osobista, intymna, głęboka. Nie tylko nie jest to szkodliwe i niebezpieczne (jak to ostrzegał papież Franciszek sic!), ale jest konieczne. Inaczej zostają tylko suche rytuały, wydeptywanie ścieżek do kościoła czy zapatrzenie w księdza lub papieża jako największy autorytet.
A przecież relacja z Bogiem ma być żywa, jak u zakochanych, którzy wszystko co robią, robią z miłości do siebie. Nie chodzi o to aby mieć wiedzę, i szukać Boga umysłem, bo to nas nie przybliży. Nie chodzi o to aby słuchać tych „którzy wiedzą lepiej”.
Najważniejsze jest aby poznawać Boga osobiście, jak przyjaciela, jak bliską sobie osobę. Odkrywać jaki jest, co lubi, co Jemu sprawia przyjemność, szukać kontaktu, bycia sam na sam w modlitwie, medytacji, wspólnym przebywaniu. Zwracać się ze wszystkimi małymi i dużymi sprawami. Wtedy na pewno On będzie działał i pomagał, bo będzie z nami w osobistej relacji.
Do miłości nie są potrzebni pośrednicy. I nie oni mają prawo aby pozwolić ludziom zbliżać się do Boga lub nie i mówić w jaki sposób jest to właściwe, a w jaki niebezpieczne. To jest sprawa duszy i jej głębokich tajemnic, bezpośredniego poznania i doświadczania miłości Boga. Nie jest do tego potrzebna żadna instytucja i zezwolenia, doktryny, traktaty wydawane przez autorytety. Wystarczy kochać…