Za oknem pierwsze słoty i zapowiedzi arktycznego powietrza. A ja wracam do wspomnień sprzed kilku tygodni, z ciepłych i wyjątkowo słonecznych dni września, które spędziłam na plenerze w przepięknym miejscu na Mazurach – na Zielonym Wzgórzu u Danusi i Leszka.
Pięć dni, poza cywilizacją, z codziennymi ogniskami pod gwiazdami, z kąpaniem się tylko w jeziorze, albo w deszczówce nagrzanej słońcem. Pięć dni wspólnych posiłków z plonów ogrodowych cukinii, pomidorów i ziół, rozmów głębokich i tych mniej poważnych; słuchania bardzo dobrej muzyki, w tym również na żywo w wykonaniu Dominiki.
A przede wszystkim czas bardzo intensywnie wypełniony malowaniem, wyrażaniem siebie, swojej duszy, swojego świata poprzez kolory, formy, kształty i w całkowitej wolności na płótnie, na tekturze, na sztalugach, na trawie, na podłodze w stodole. To doświadczenie było przepiękne, karmiące, inspirujące…
Wiele z tego czuję w moich obrazach, które przywiozłam, ale jeszcze więcej z tej klimatycznej i niepowtarzalnej atmosfery nadal pracuje we mnie. Całe nasze spotkanie i warsztat vedicu jest dla mnie darem, który przywołuje uśmiech za każdym razem gdy o nim pomyślę. Szkoda, że tak trudno oddać to w słowach. Ale bardzo jestem wdzięczna za wspólne bycie razem z wami Danusiu, Leszku i Dominiko… Kocham was bardzo mocno <3