Minimalizm – przemyślenia

Tak się zastanawiałam ostatnio nad minimalizmem – aby mieć mniej rzeczy i stawiać na jakość zamiast ilość, aby ograniczyć konsumpcję i poprzestać tylko na tym co najpotrzebniejsze. I jest to dla mnie ciekawa filozofia, bo lubię upraszczać, a nadmiar rzeczy zawsze mnie przytłaczał. A ponieważ żyję w dużym mieście, więc moja uwaga jest nieustannie rozpraszana przez dźwięki, obrazy, a przede wszystkim reklamy. Wokół jest mnóstwo bodźców i nacisk zbiorowej świadomości ludzi na to aby kupować więcej, zarabiać więcej, dostosować się do wymogów obowiązujących trendów. A ja wiem, że w tym nie odnajdę szczęścia, tylko wieczne niespełnienie.

A gdy obrastamy zbędnymi rzeczami, niepotrzebną wiedzą, to tracimy to co najbardziej cenne. Przestajemy czuć siebie, gubimy się w tym ogromie rzeczy materialnych. I zapominamy, że jesteśmy czymś dużo ważniejszym niż ciało i potrzeby posiadania. Jesteśmy świadomością, istotą czującą, stworzoną na obraz i podobieństwo Boga, a popadamy w niewolę – bo w pewnym momencie to przedmioty zaczynają nas posiadać, a nie my ich. Zaczynamy pracować więcej aby móc je utrzymać, i oddajemy coraz więcej czasu na zajmowanie się nimi.

I tu potrzebna jest równowaga. Bo nie chodzi o to aby nic nie mieć, ale aby mądrze korzystać. Warto być świadomym manipulacji, jakiej poddają nas media i nie ulegać temu. Nie musimy mieć tego co najnowsze, najlepsze, najmodniejsze. Nie musimy dopasowywać się do świata i podwyższać swojego statusu społecznego. Wystarczy że wiemy kim jesteśmy i co jest dla nas najważniejsze.