Rozmawiałam niedawno ze znajomą o starzeniu się i zaczęłam się nad tym sama zastanawiać. Społeczeństwo i media mówią nam o tym jak cudowna i piękna jest młodość, a reklamy kosmetyków uczą nas panicznego lęku przed każdą zmarszczką, siwym włosem czy utraty figury. Dla wielu osób staje się to obsesją- tuszowanie niedoskonałości swojego wyglądu. Tyle osób wstydzi się i nie akceptuje swojego ciała, a tym bardziej tego jak zmienia się ono pod wpływem czasu.
I zastanowiłam się gdzie w tym wszystkim jest miłość i mądrość, która powinna pojawić się wraz z wiekiem? Przecież znam osoby, które żyją bez metryki, ciesząc się tym że mają ciało, które naprawdę kochają i są z nim w bardzo dobrym kontakcie. Z czułością i humorem patrzą na swoje niedoskonałości. Nie atakują i nie sabotują tego kim są. Z każdym dniem ich życie staje się pełniejsze i głębsze.
Doszło do mnie, że to my sami decydujemy którą drogę wybrać i komu oddajemy naszą moc.
I to czy będziemy się brzydko starzeć czy z wdziękiem i mądrością, zależy od naszych myśli i wyborów już dzisiaj.
Sporo racji w tym co piszesz i powiem ci, że obserwuję wśród młodych ludzi bardzo ostrą nietolerancję w stosunku do osób starszych.
To przykre, bo wszyscy się starzejemy a miłości się nie wybiera.
Źle, gdy się zakochasz w osobie, która ci powie: jesteś dla mnie za stary, za stara.