Lęk przed nieznanym

Poczułam niepokój. Taki bez powodu. I pomyślałam, że zamiast zastanawiać się skąd ten lęk i racjonalizować dlaczego nie muszę się bać, to ja już na początku zaufam, że jestem bezpieczna, że nic złego nie może mi się stać. I że wszystko co przychodzi jest dla mnie praca, zadaniem, doświadczeniem i próbą od Boga po to abym wzrastała i przejawiała w moim życiu coraz większą doskonałość.

I okazało się, że ten niepokój, który czułam był lękiem przed nieznanym, przed sytuacją, która wychodziła poza moją strefę komfortu, natomiast sama w sobie nie była ani dobra ani zła. Ale przecież każdy progres, każda zmiana jaką wymusza na nas życie jest zagrożeniem dla ustalonego wcześniej w nas porządku i zastałej rzeczywistości. Wszystko co podważa ten ugruntowany w nas przez lata, albo nawet pokolenia, stan rzeczy jest postrzegane przez nasze ego jako niebezpieczeństwo. A tymczasem często staje się najlepszym co mogło nas spotkać, tylko dostrzegamy to dopiero po pewnym czasie.

Życie dotyka nas w najbardziej niespodziewany sposób i wymusza porzucenie starego myślenia, poglądów, przekonań, rutyny. Wprowadza ruch, świeżość. Wprowadza to czego nie znamy i nie rozumiemy, ale właśnie to najbardziej nas wzbogaca, rozwija, i powoduje, że przekraczamy dotychczasowe granice samych siebie, poszerzamy swoje możliwości, zmieniamy perspektywę naszego spojrzenia.

Więc tak naprawdę ten mój niepokój wskazywał na ważną zmianę w moim życiu. A to że zaufałam, że jestem bezpieczna, spowodowało to, że przeszłam to łagodniej i szybciej znalazłam się w Nowym…