Jeszcze chciałam coś napisać o tej obfitości, która objawiła się w postaci wielkich krzaków, które wyrosły z każdego nasionka oraz mnóstwa małych pomidorków koktajlowych które obsypały jak korale każdy z krzaków.
Ta obfitość Natury była dla mnie najbardziej niesamowita. To jak w sprzyjających okolicznościach wszystko rosło „jak na drożdżach” i rozrzutnie dzieliło się wszystkim co miało. Wystarczyło trochę słońca, kropel deszczu i ziemi, a małe nasionko potrafiło zamienić się w ogromny krzak pomidora i obsypać nas swoimi owocami.
Poczułam, że wszechświat naprawdę nas karmi i siła życia w przyrodzie jest ogromna. Bóg, który to stworzył jest Twórcą doskonałym. Czuję zachwyt, czuję miłość gdy patrzę na Jego dzieła i te małe cuda które nas otaczają i które uważamy za coś zwykłego, normalnego, „naukowo wyjaśnionego”. Czyż nie są one piękne? I czy może coś stworzonego przez człowieka równać się z tymi Dziełami Sztuki jakimi są góry, jeziora, gwiazdy i niezliczona ilość i różnorodność kwiatów, roślin i stworzeń morskich, powietrznych i żyjących na ziemi?