Wielka Noc

z jaskiniPoranek zmartwychwstania Jezusa przekazuje nam ogromną tajemnicę. Nowe istnienie którego nie znamy i nie rozumiemy. Coś co przewyższa nasze najśmielsze oczekiwania. Moc Miłości, która pokonała śmierć i zrodziła życie.

Życie, które nie podlega już prawom ludzkim, a które panuje nad materią, czasem i przestrzenią. Samym umysłem nie sposób tego ogarnąć. Taka jest moc Miłości…

Strefy komfortu

1133232943-73148Każdy z nas żyje sobie w określonych warunkach. I najczęściej dużo pracy poświęcamy aby były one wygodne, przyjemne dla nas i jak najbardziej komfortowe. Urządzamy nasze mieszkanie, ustalamy zasady i granice kogo wpuszczamy w naszą przestrzeń a kogo nie.

To nie dotyczy tylko fizyczności ale całego naszego życia. I tak trzymamy się sytuacji w których czujemy się dobrze, bezpiecznie. Często dorabiamy całą filozofię dlaczego nasz sposób bycia jest właściwy, mądry. Ale tak naprawdę trzymanie się tego co już znamy ogranicza to co chciałoby przyjść nowego do naszego życia.

To jak statek, który został zbudowany aby przemierzać szerokie morza, a stoi cały czas w porcie, bo tak jest bezpiecznie. I nie chodzi o to aby wyjechać fizycznie, ale bardziej o to aby przełamywać nasze skostniałe wzorce, szukać nowych ścieżek, być twórczym w każdej zwyczajnej chwili. Porzucić nasze strefy komfortu. Otworzyć się na to czego jeszcze nie znamy, nie rozumiemy…

I nadszedł czas tworzenia

KASIA DANUSIAWróciłam właśnie z pleneru Vedic Art prowadzonego przez moja przyjaciółkę Danusię Kozłowską. Gdy zaczęłam rozpakowywać obrazy, które namalowałam, to poczułam, że  zawierają w sobie ciepłe wrześniowe słońce, mazurskie czyste jezioro, gwiazdy na nocnym niebie i ognisko…

Są pełne niesamowitej życzliwości gospodarzy „Starej szkoły” i urokliwego piękna tego miejsca. Są w nich rozmowy te głebokie i te zwyczajne, jest dziecięca radość tworzenia, przekraczania swoich granic, uczenia się patrzenia na wszystko w inny sposób niż do tej pory.

I są kolory, za którymi tak bardzo tęskniłam i oto mam je u siebie na ścianach. Namalowałam 11 nowych obrazów i kazdy znalazł sobie miejsce w moim domu. Bardzo mi się podoba moja przestrzeń w mieszkaniu. Te obrazy wprowadziły jakość, której bardzo potrzebowałam.

Bardzo dziękuję Danusi za to, że tak obficie dzieli się tym co kocha najbardziej. Nieczęsto spotyka się ludzi, którzy nie tylko żyją swoją pasją, ale i obdarowują wszystkich, których spotkaja na swojej drodze. Dzięki nim świat staje się piękniejszy…

Upraszczam i porządkuję

1132977035-6177Gdziekolwiek spojrzę to mam potrzebę wprowadzania porządku do mojego życia, poukładania wszystkich spraw na nowo, zajrzenia pod dywan i na strych i do wszystkich tych miejsc które tak sobie leżą. Szczególnie do tych miejsc, których nie odwiedzałam już dawno i gdzie zebrało się już sporo kurzu i sporo spraw odłożonych na później. I ciekawe że przejawia się to wszystko zarówno w moim fizycznym świecie; jak bałagan w szafach czy szufladach, jak również w moich relacjach z ludźmi i z samą sobą.

Czuje jakby przyszedł dla mnie czas na podsumowanie i uproszczenie z rzeczy które już nie służą mi a tylko zajmują miejsce i blokują to co chce przyjść nowego. Robię przegląd mojej garderoby, rozdaję stare ubrania, porządkuję i przemeblowuję mieszkanie. Szukam nowych rozwiązań, nowych pomysłów, tak aby każda rzecz znalazła swoje miejsce i była w zgodzie ze mną. Jeszcze tyle pracy przede mną …

Bycie miłością

 

Od pewnego czasu bardzo mocno czuję temat miłości. Ale nie takiej romantycznej, do jednej konkretnej osoby. Chodzi mi o Miłość, która jest bardziej stanem bycia, odczuwania świata i innych ludzi. Coś co jest bardzo żywe i piękne, ale trudno mi ująć to w słowa.

Jest czymś co daje nie oczekując niczego w zamian; chce największej radości i szczęścia dla każdego stworzenia; chce służyć innym i pomagać przechodzić im przez trudne chwile; chce chronić i opiekować się tym co słabe i bezbronne; i po prostu być obecnym gdy ktoś będzie tego potrzebował.

Tak sobie myślę, że Miłość jest najpiękniejszą i najpotężniejszą siłą we wszechświecie. I miłość wszystko czego się dotknie czyni pięknym. Oczywiście tylko ta prawdziwa, autentyczna, bezinteresowna…

Po naszej śmierci nie będzie się liczyło ile mieliśmy pieniędzy, albo jakie tytuły naukowe, ale ważne będzie tylko to ile miłości okazaliśmy innym. I nawet nie będzie specjalnie istotne ile sukcesów osiągnęliśmy w życiu, ale ile miłości było w tym co robiliśmy.

Pustynia

Wróciła do mnie tęsknota za pustynią. Za prostotą, za porzuceniem tego co powierzchowne, zostawieniem błachostek i niepotrzebnego nadmiaru. Spotkaniem się tylko z tym co prawdziwe, autentyczne, żywe. Uwolnieniem się od pragnień które szarpią i pozostają zawsze nienasycone. Odnalezienie tego co daje spełnienie i głęboki cel tego po co tu jestem.

W pustyni jest też wolność. Nie ma tam rutyny, nie ma opierania się na przeszłości. Wiatr zasypuje nasze ślady na piasku, i uczy nas ufności, odkrywania połączenia z wyższą siłą która nas prowadzi. Nic nie jest takie samo jak było wcześniej, nie obowiazują juz dawne reguły. Uczymy się na nowo… I nowe przestrzenie otwierają się przed nami. takie o jakich nawet nie marzylismy.

Pustynia to nie tylko miejsce na mapie, to przede wszystkim stan wewnętrzny. Nie musimy wyjeżdżać na Saharę aby dotknąć tego co ofiaruje pustynia. Ja z moją pustynią spotkałam się mieszkając przez wiele miesięcy w Krakowie. Czas który sprawił, że z jednej strony nie miałam tam prawie nic i uczyłam się puszczać moje przywiązania do rzeczy, do miejsc, do ludzi, przesuwały się moje strefy komfortu, ale z drugiej strony było to bardzo radosne i całkowicie zmieniło mój sposób postrzegania świata. Zrozumiałam wtedy mnicha zen, który dawno temu napisał jakoś tak: spaliła się moja chata, ale nic teraz nie zasłania mi widoku księżyca.

Świeżość

Gdy mamy już poukładane nasze poglądy, wiedzę, opinie o sobie, świecie i innych ludziach, nagle przychodzi coś co je burzy. Jak huragan, czy trzęsienie ziemi rozwala stare struktury i wnosi powiew świeżości. I wtedy dopiero pojawia się miejsce na nowe. Na to czego nie znamy i nie rozumiemy. Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować i to jest bardzo cenne.

Wtedy najlepiej nie oglądać się za siebie, za tym co stare i co już zostawiliśmy, ale spojrzeć w kierunku tego co pojawia się nowego na horyzoncie. Na nową, nieodkrytą i nieoswojoną przestrzeń, pełną wolności i życia. Bo życie lubi zmiany, a ginie tam gdzie pozostała sama rutyna i zastój.

Nie musi to być materialna strata, takiej jakiej wielu ludzi doświadczyło podczas powodzi czy innych katastrof czy wypadków. Chociaż rok temu doświadczyłam poważnej powodzi w moim mieszkaniu z ulewnej burzy i nie wiedziałam czy będę miała gdzie mieszkać i jak poradzę sobie finansowo. Dlatego rozumiem gdy ktoś w jednej chwili traci całe bezpieczeństwo materialne. Było to trudne doświadczenie, ale też nauczyło mnie mniej polegać na tym co materialne.

Ale może to również dotyczyć naszych starych struktur myślowych, naszych nawyków, wyobrażeń o świecie, o Bogu, o sobie. Taka wewnętrzna burza pomaga uwolnić się od przywiązań, przyzwyczajeń i od tego wszystkiego czym narośliśmy. I to jest dobre.

Wczoraj ktoś podarował mi taki powiew świeżości. Dziękuję.

Obfitość Natury

Jeszcze chciałam coś napisać o tej obfitości, która objawiła się w postaci wielkich krzaków, które wyrosły z każdego nasionka oraz mnóstwa małych pomidorków koktajlowych które obsypały jak korale każdy z krzaków.

Ta obfitość Natury była dla mnie najbardziej niesamowita. To jak w sprzyjających okolicznościach wszystko rosło „jak na drożdżach” i rozrzutnie dzieliło się wszystkim co miało. Wystarczyło trochę słońca, kropel deszczu i ziemi, a małe nasionko potrafiło zamienić się w ogromny krzak pomidora i obsypać nas swoimi owocami.

Poczułam, że wszechświat naprawdę nas karmi i siła życia w przyrodzie jest ogromna. Bóg, który to stworzył jest Twórcą doskonałym. Czuję zachwyt, czuję miłość gdy patrzę na Jego dzieła i te małe cuda które nas otaczają i które uważamy za coś zwykłego, normalnego, „naukowo wyjaśnionego”.  Czyż nie są one piękne? I czy może coś stworzonego przez człowieka równać się z tymi Dziełami Sztuki jakimi są góry, jeziora, gwiazdy i niezliczona ilość i różnorodność kwiatów, roślin i stworzeń morskich, powietrznych i żyjących na ziemi?

Prostota w życiu

PROSTOTA to nie zajmowanie się niepotrzebnymi sprawami.

To oczyszczanie swojego otoczenia ze zbędnych przedmiotów, rozpraszających rzeczy. Aby zostało tylko to co dla nas naprawdę ważne i potrzebne.

Tak samo dbanie o czystość naszych myśli, niezaśmiecanie umysłu sprawami, które niczemu nie służą. Uważanie na to czemu poświęcamy nasz czas, jakie filmy oglądamy, czym karmimy naszą uwagę.

Prostota to też uwalnianie się od potrzeb, jakie wpoił w nas świat, wszystkich naszych zachcianek, którymi ulegamy pod wpływem reklam, czy też tych, które przejęliśmy od naszych przodków.

Prostota to brak porównywania z innymi i radość z tego co się ma i miejsca w którym się jest.

Prostota

Dla mnie prostota oznacza uwolnienie się od wysiłku wyrafinowania, kreowania wyobrażeń, tworzenia sztucznie rytuałów i umysłowego tłumaczenia jak to działa.

To coś co się po prostu dzieje; Coś co jest naturalne i autentyczne jak podejście dziecka. Jest to tez wolność aby być sobą, aby przyznać sobie prawo, że można czegoś nie wiedzieć, nie być doskonałym, a jednak dobrze się z tym czuć.

Prostota to również akceptacja siebie i tego co nas otacza. To zachwyt nad „zwyczajnymi” rzeczami i otwarcie się na głębię tego co „zwyczajne”.

Prostota ma dużo wspólnego z dziecięctwem, z radością dziecka, któremu niewiele trzeba do szczęścia. Proste to też spontaniczne- podążające za tym co się wydarza, bez wcześniejszych planów i martwienia sie o to co będzie później.

To tak jak w masażach, gdzie zapominasz o technice, a podążasz za tym co się pojawia. Reagujesz na impulsy z ciała i na swoją intuicję. Nie masz gotowej recepty ani scenariusza. Jest gotowość aby sprawy potoczyły się w taki sposób, w jaki chcą się przejawić. I to daje przestrzeń, wolność, otwarcie na to co nowe i nieznane.